Geoblog.pl    mafinka10    Podróże    Tajlandia listopad 2013    Ostatni dzień na Ko Phi Phi i powrot do Bangkoku
Zwiń mapę
2013
21
lis

Ostatni dzień na Ko Phi Phi i powrot do Bangkoku

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok Metropolis
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11513 km
 
Wczorajszy dzień postanowiliśmy spędzić na wodzie - po śniadaniu nie wrocilismy do naszego domku, tylko od razu poszliśmy wykupić wycieczkę calodniową wokół wyspy (650bahtow od głowy czyli ok 65zl). Było nas koła par z rożnych krajów a prowadzący kuter tak mógł się z nami dogadać jakby był z innej planet - nikt nie mógł zrozumieć co mówi a wg niego pewnie swietnie mówi po angielsku. Na początku wycieczki zebrał od każdego dodatkowo po 100 b(czyli ok 10zl) i zupełnie nie mam pojęcia czemu :-)
dostaliśmy lunch (porcja ryżu z warzywami i kurczakiem w styropianowym opakowaniu) plus butelka wody.
Na początek dopłynęliśmy (w tłumie innych łódek oczywiście) do "Monkey Beach" - faktycznie plaża malutka ale za to małp dużo - przyzwyczajone domturystow czekały na rzucane im jedzenie.
Po tej atrakcji przyszedł czas na nurkowanie z matkami pośród rybek - zupełnie jakby było się w akwarium. Karmione przez obsługę łodzi rybki - pływały miedzy nami w ilościach ogromnych. Jacek miał mała ramkę na plecach - rybki uukasily go i leciała mu nawet krew - to jednak nie były ludojady.
Dalej dopłynęliśmy do rezerwatu na Bambusowej Wyspie - ogólnie to poza piękną plażą i tłumem turystów, nic ciekawego.
Znowu pływanie z rybkami - to chyba było najfajniejsze. Szkoda, ze było dość zimno (brak słońca) bo pewnie byłoby jeszcze fajniej, a tak zmarzlismy nieco ( na morzu jednak mocno wiało a my w mokrych kostiumach). Oplywaliśmy kolejne wysepki - widzieliśmy miejsce gdzie zbierane są ptasie gniazda na zupy ( to oczywiście wiemy z przewodnika bo od naszych marynarzy trudno byłoby się tego dowiedzieć) i wysyłane dalej w świat .
Niesamowite są warunki w jaki tutejsi ludzie to robią - można to sobie wyobrazic po zdjęciach.
Dopłynęliśmy tez na Maya Beach ( podobno kręcił tu film Leonardo di Caprio)- plaża i otoczenie super, zupełnie jak kryjówka piratów ale dotarcie takiego skomplikowane. Wysadzona nas kilka metrów od brzegu wiec trzeba było opłynąć miedzy skałami które były na dnie do brzegu, wdrapał się na coś w rodzaju linowej drabiny/drogi i z tego wejść na drewniane schody. Dalej już spoko ale powrót znowu nie za fajny. Dobrze ze nasze aparaty dotarły w nieprzemakalnejntorbienbominaczej nie byłoby zdjeć. Okazało się ze na sama plaże można spokojnie opłynąć i wejść na nią prawie sucha noga ( tAk dotarły tam inne łódki) - nie mam pojęcia czemu my dotarliśmy tam z najbardziej ekstremalnej strony!!!!
Pytać o to nie było nawet jak!!
Byliśmy tak zmęczenie i wymarznieci, ze nawet nie chcieliśmy oglądać zachodu słońca - przy chmurach jakie były to i tak nic by nie było widać!
Wracając do hotelu graliśmy się po drodze przy rozstawionych akurat przez sprzedawców ryb grillach ( było ok 25-27st a my tak wymarzlismy).
Nie chcemy już więcej morskich wycieczek wokół wysp!

Dla odmiany, dzisiejszy prom powrotny z Ko Phi Phi to istna masakra - żadnej informacji - nie wiadomo który prom płynie na Phuket. Promów dużo, wszyscy wsiadają a my mokniemy na deszczo ok 1 godz. Tubylcy krzyczą na widok naszego biletu " yellow on the pier" ale co to oznacza? Mamy czekać na żółty prom, który przypłynie? Przypłynął niebieski i nie chcieli nas na niego wpuścić tylko ciagle krzyczeli "yellow" - przy ich znajomosci angielskiego może to oznaczać dosłownie wszystko!
Okazało się, ze bilet trzeba wymienić na przystani na żółty sticker i przyczepić sobie do ubrania. Dopiero wtedy można wejść na pokład - czyli stać na deszczu w kolejce do wejścia.
Tak jakby nie można chociaż na promie napisać, który gdzie płynie, czy jakakolwiek inna informacja! Ludzi tłumy, deszcz, zimno - nie fajnie. Na szczęście prom w miarę nowy i wygodne fotele pod pokładem czyli w miarę ciepło ( mimo klimy).
Tak wiec wyspa pożegnała na deszczem i zimnem - pewnie jest ok 25 st ale zimno jest odczuwalne. Za to nasz hotel w Bangkoku wyglada na fotkach super (szczególnie basen na ostatnim pietrze) - zobaczymy jak będzie na miejscu. Mam nadzieje, ze chociaż sieć będzie szybsza i da się załączyć jakieś fotki z pobytu na Ko Phi Phi.
Wreszcie wiem z jaka gwiazdą lecielismy z Bangkoku to Chiang Mai - znany aktor i model Mario Maer. Gdy Sue pokazaliśmy film jaki nakręciliśmy w samolocie, aż podskoczyła i zawołała, ze to jej ulubiony aktor!!!!! Była zachwycona, ze z nim lecielismy - alenieobeznani z nas ludzie. Nawet autografu nie wzięliśmy, gapy :-)
W Badngkoku w hotelu nie mieli naszej rezerwacji i przenieśli nas do inNego (gorszego) hotelu - dobrze ze tylko kilka pięter niżej - pozwolą jednak wykąpać się w basenie na 22p. Chociaż tyle ale po podróży i w tym upale nie mamy siły na kłótnie.
W Bangkoku o 23:00 ruch na ulicach jakby miasto w ogóle nie spalo, ale stragany zwijają się na noc - jeszcze udało się coś zjeść w restauracji przy drodze!!!!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
BoRa
BoRa - 2013-11-21 20:46
:-)
 
BoRa
BoRa - 2013-11-21 20:46
:-)
 
mafinka10
mafinka10 - 2013-11-22 00:45
Przepraszam, ze niektóre fotki są bokiem lub do góry nogami ale teraz nie mogę tego zmienić - tak dodają się z iPada - poprawie to w Polsce
 
 
zwiedzili 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 118 wpisów118 53 komentarze53 705 zdjęć705 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
08.03.2018 - 25.03.2018
 
 
02.03.2017 - 24.03.2017
 
 
04.09.2015 - 27.09.2015