Hotel położony jest dokładnie na przeciwko Wat Arun - mamy wiec codziennie wspaniały widok z tarasu przy śniadaniu - jutro musimy się tam wybrać.
Dzisiaj kolejna, zamówione przez internetu Polski wycieczka -jak okazało się na miejscu, był to strzał w 10 gdyż cieżko by było objechać tyle miejsc w jeden dzień bez takiej organizacji.
Zaczęliśmy w naszym hotelu ok 9 rano zaś z powrotem w hotelu byliśmy ok 16 wiec jeszcze sporo czasu dla nas zostało.
Zaplanowaliśmy "przedmieścia Bangkoku" gdyż tam najtrudniej samemu dotrzeć - faktycznie, jazda do pięknego, drewnianego pałacu zajęła ok 1 godzinę. W tym czasie mówiąca po polski przewodniczka (Tajka) odpowiadała na wszystkie nasze pytania i przedstawila nam plan wycieczki.
Na początek dowiedzieliśmy przepiękny pałac Sanam Chandra króla Ramy VI, bardzo skromny, z trewna tekowego. W środku oczywiście chodzi się boso - od Sue wiemy, ze chodzi o to aby wszystkie brudy zostawić za drzwiami. Nawet żołnierze pilnujący muzeum, chodzili boso!
Zwiedzających pałac spotkaliśmy wycieczkę szkolna - dziewczynki z zainteresowaniem patrzyły na nas i anucYcielka coś im tłumaczyła -Sue powiedziała, ze chodziło o kolor naszej skóry - tutaj każda kobieta chciałaby mieć jak najjaśniejszą skórę, wiec my byliśmy dla tych ok 10-o letnich dziewczynek prawdziwą sensacją.
W ogrodzie stoi pomnik ukochanego psa króla, który uratował mu życie, zasłaniając króla swoim ciałem.
W pobliżu zwiedzilismy wat Phrapathom, niedawno odrestaurowany, przy którym jest oczywiście targowisko.
Jednak na prawdziwe, wolne od Europejczyków targowisko pojechaliśmy dalej - nad rzeka jest przeszło 100 letni targ - różnorodność owoców poradziła nas - wszystkie stoiska ciekawe a spacer po nim był przyjemnością. Było to w Bang Kratuek Sao. Zjedlismy tez na miejscu, nad rzeka pyszny lunch - po smakach owoców ze stoiska, warzywa po tajski były wspaniałe.
Dalszym punktem programy był pokaz słoni - ośrodek Samphran Elephant Grand, stworzony głownie z myślą o turystach - ale małe słoniątka wyciągając do nas trąby były cudne. Pokaz tresury krokodyli - każdy ma inne odczucia, ale ludzie bili brawo. Nam podobały się tygrysy chociaż żal ich bardzo - Sue mówiła, ze lepiej im tutaj niż na wolności bo Tajowie zabijają je dla skór !