Do Manaus lot to "zaledwie" 4 godziny ale ponieważ jest to inna strefa czasowa, to na bilecie widnieją zaledwie 3.....
Przylecielismy o 24 czasu miejscowego a 1 nad ranem czasu Rio - na szczęście hotel blisko lotniska wiec szybko do łóżka!!!!!
Manaus już w nocy przywitało nas upałem (jestem przeziębienia bo ciagle gdzieś wieje zimnem z klimy) wiec fajnie po zimnym i wietrznym Rio.
Rano super śniadanie i czas na Amazonkę - wycieczka w sumie całodzienny czyli akurat dla nas. Niesamowite wrażenie robią 2 rzeki płynące jednym korytem ale nie łączące swych wód : Rio Negro płynie czarną(zupełnie jak w Canaimie bo to jednak dość blisko) albo raczej koloru Coca-Coli wodą (b. ciepła), zaś Rio Solimões ma kolor bardziej zielonkawy, jasny(odczuwalne zimniejsza). Od tych wód wziął początek znany deseń mozaiki na Copacabamie czyli fale biało/czarne.
Płyną tak razem ok 1600km i wody nie mieszają sie niesamowicie to wyglada.
Lunch jedliśmy w pływającej wiosce Indian - super dania: mięso, ryby, warzywa, tapioka, ryż - każdy najadł sie do syta.
W pewnej chwili popłynęliśmy do nas na łódce chłopcy z leniwce mi kajmanem - nawet nie chcieli pieniędzy za fotki. Kajmany strasznie było nam szkoda(pysk związany sznurkiem na końcu )..:-(
Dżungla jest niesamowita - szkoda, ze tak mało czasu mieliśmy. Zawsze w biegu :-(
Organizują to 7-o dniowe rejsy po Amazonce - to byłoby coś fajnego śle moze innym razem?????
Prawdziwa indiańska wioska, wódz opowiadający o zwyczajach, tańce Indian - super. Wiadomo, ze to dla turystów i pewnie wcześniej opłacone ale mimo to super - musza przecież z czegoś żyć. Lepiej chyba tak niż sprzedawanie T-schirtow na ulicach Rio.
Dzien pełen wrażeń a jutro powrót do Rio.