Poranek powitaliśmy w Zatoce Wilhelminy
Piękne słońce - niesamowite, niezapomniane widoki. Spokojna woda, turkusowe niebo, słońce na górach lodowych - to właśnie jest Antarktyda :-)
O 9:30 mieliśmy zacząć pływanie na kajakach lecz wezwano nas wcześniej: zakładanie stroju trwało ok 15 min- kombinezon wodoodporny, buty, kamizelka i fartuch na kajak: dużo tego i przy mrozie ok -4, bez rękawiczek lekko. Ile było. Wsiedliśmy na Zodiak i popłynęliśmy wgłąb zatoki. Z Zodiakami wsiedliśmy do kajaków - widoki fantastyczne, nie wiadomo co fotografować :-)
Na wiosłach jest coś w rodzaju mućki na ręce wiec po. Gwoli juz tak zimno w dłonie nie było ale i tak co chwile musiałam wyciągać rękę żeby zrobić zdjęcie.
Gdy z powrotem wsiedliśmy do Zodiaka, nasza sterniczka za szybko zaczęła płynąc bez zwracania uwagi na przyczepione z tylu kajaki- w efekcie 2 kajaki nabrały wody i trzeba było zatrzymać się. Oczywiście jeden kajak nie został przypięty i uwolnił się......wybrał wolność na zimnych wodach:-) wszystko OK ale po 2 godzinach na kajakach. Byliśmy tak zamarznięcie, ze ten przystanek na ratowanie kajaków to masakra- dostaliśmy drgawek z zimna:-(
Po powrocie na statek szybka gorąca czekolada i ogłoszenie o kąpieli w oceanie. Zebrało się dużo chętnych: każdy kapał się osobno, zaczepiony do liny a z Zodiaka robili fotki. Każdy wiec będzie miał pamiątkę i dowód na kąpiele na Antarktydzie. Nawet foki zainteresowały się i kilka przypłynęło bardzo blisko.
Po południu wszyscy głodni czekaliśmy na gości z drugiego statku. Biegli maraton dzień później czyli wczoraj. Grill zorganizowano na pokładzie - piękna, słoneczna pogoda wymarzona na imprezkę na pokładzie :-) przy tej temperaturze powietrza jedzenie było zimne lub letnie ale gorące wino rozgrzewało.
Wszyscy czekali na wyniki, które Tom ogłosił. Zwycięzca został biegacz z naszego statku: 3:03:44 - jak na te warunki, fantastyczny czas.
Nie podobało się nam, ze nie sklasyfikowano Hindusa: miał biec cały maraton ale jaki pierwszy zrobił połówkę - powinien wiec zostać ogłoszony zwycięzca połówki ale tak tak się nie stało :-(
Jacek na koniec imprezy wskoczył do gorącego jacuzzi na 5 pokładzie - wieczorem dużo ludzi tam siedziało przez 2 godziny :-)
Po kolacji była impreza w barze - do 3 rano :-)