Powrót do Cusco - wieczorem spotkani z organizatorami wspinaczki na Machu Pichu :-)
Niestety ale choroba wysokościowa nas dopadła - Jacek ma silne bóle głowy, bezsenność, jadłowstręt. Ja "jedynie" zawroty i bóle głowy. Mamy dość wysoki puls wiec pewnie dlatego. Kupiliśmy jednak tutejsze tabletki na złagodzenie objawów i cukierki na drogę : wszystko oczywiście zawiera kokę :-)
Jutro rano zabierają nas z hotelu i podwożą ok 3 godz na początek trasy.Będzie ostro.
Zaczynamy marsz z niższej wysokości wiec chyba jakoś damy radę - innego wyjścia nie ma.
Podobno nie ma padać:-)
Ważne jest jeszcze to, ze wracamy z Machu Picchu do tego samego hotelu wiec będą na nas czekać nasze wyprane ciuchy :-).
Przed chwila podeszły do nas Młode Indianki z owieczka na ramieniu celem oczywiście zrobienia zdjęcia - gdy odchodziły, zawiało od nich niezlym "zapaszkiem". Mam nadzieje, ze my takiego po sobie jeszcze nie zostawiamy :-) póki co to codzienna kąpiel ale z praniem gorzej bo brak czasu.