W Bogocie mieliśmy 1,5 godz na przesiadke. Niestety ale naszego bussiness lounge nie było wiec grzecznie czekaliśmy w hali odlotów. Wreszcie pełne sklepy z kosmetykami tanszymi o polowe niż w Europie!!!!!
Jacek oczywiście leciał w bussiness klasie a ja w economic. Okazało się, ze siedzę obok Polaka zDublina, który w ramach urlopu podróżuje po świecie - pół nocy wiec przegadalismy i dzięki temu 19 godzin lotu szybko minęło.
We Frankfurcie oczywiście nie chcieli bas puścić na granicy (wjazd do UE) gdyż kosmetyki nie były (kupione na lotnisku w Bogocie) w przezroczystych 1 litrowych woreczkach. Musieliśmy cofnąć duże za bramki do automatu sprzedającego woreczki. Okazało się ze automat przyjmuje jedynie monety 1 i 2€ a my mieliśmy tylko banknoty!!!!!!
Pomogła bram Pani która kierowała ruchem pasażerów - wysupłała z kieszeni 2€ i kupiła nam te woreczki!!!! Masakra. Jeszcze nie chciała w zamian za to chociaż 2$, które mieliśmy!!
Jak okazuje się, ta podróż to przygody począwszy od wylotu z Frankfurtu aż do przyloty do tego samego Frankfurtu!!!
Za to w Gdansku przywitał nas uśmiechnięty i zaoferowany, mały Piotruś dla którego wymówienie słowa "Wenezuela" było dużym wyzwaniem :-)