Dzisiaj cały dzień chodzenia, jazdy metrem i autobusami - wrażeń bardzo dużo a będzie jeszcze wiecej!
W tym mieście ciagle dzieje się coś ciekawego, wszędzie coś się dzieje i czas biegnie dużo szybciej niż normalnie (o ile to możliwe, oczywiście).
Jesteśmy wykonczeni i wydaje się, ze nic nie robiliśmy cały dzień a nogi bolą od chodzenia.
Najważniejsze były chyba odwiedziny w siedzibie ONZ - robi wrażenie zarówno sala posiedzenia Rady Bezpieczeństwa jak i główna sala posiedzeń. Zwiedzający podzieleni są na małe (12 osób) grupki, więc łatwo się poruszać słuchając przewodnika - na końcu nawet usłyszeliśmy "dziękuje" po polsku gdyż każdy musiał powiedzieć z jakiego jest kraju (przewodnik był akurat z Peru).
Miasto multikulturowe - wydaje się, ze większość ludzi mówi min 2 językami - ojczystym i angielskim - tak chyba jest z 3/4 spotykanych ludzi.
Bardzo się nam to podoba. Najmniej widoczni są Muzułmanie (w przeciwieństwie do Londynu czy Paryża).
Jedzenie na mieście - pełno tu budek z różnymi specjalnymi (np pierogi - ale inne niż my na codzień znamy czyli np chińskie z kurczakiem -pycha) - sprzedają głownie Arabowie. Nie polecamy picia napojów z lodem (w restauracjach nawet nie pytają tylko wszystkim dają lód) - lód robiony jest z chlorowanej wody więc psuje całkowicie smak napoju! Ja nawet czułam posmak chloru w grilowanym kurczaku - ale to może być sugestia.
Drugi raz pojechalismy na Times Square - niesamowite, wszystkim chyba znane (z TV) miejsce. Okazuje sie, ze istnieje w rzeczywistosci...:-) Tlumy ludzi (w wiekszosci to chyba turysci), pospiech, gra swiatel - mozna spedzic tam caly dzien i ciagle cos sie dzieje. Programy TV prowadzone sa na zywo, wiec widac jak komentatorka czyta z promptera (na parterze) - mozna nawet pomachac przed kamera :-)
Ogolnie to wszyscy ludzie sa bardzo uprzejmi i mili.