No to wyladowalismy w Nowym Yorku. Hotel mamy bardzo daleko od centrum bo ok 250m od Central Parku - jakoś damy radę. Już pierwsza dlugonoga modelka przebiegła obok nas z fotografem......
Szybki prysznic za nami i cza na miasto!!!!!!!!
NY wzywa!
Ale masakra - podamy z nóg! Jacka boli noga po maratonie a tu chodzenia raczej wiecej niż mniej.
A jest gdzie chodzić i jeździć, no i dużo do zobaczenia a mało czasu. Bylismy na Columbus Square, Times Square i w najwiekszym sklepie Appla. Pojechaliśmy tez autobusem przez całe miasto (5 Ave and Brodway) do portu skąd odpływu prom na Staten island ale okazuje się ze Statua Wolności jest za daleko aby ja dobrze widzieć. za to Times Square jest niesamowity z reklamami wielkości budynku, pełną iluminacją za dnia (jak my byliśmy to akurat zapadła zmrok) i sporą ilością ludzi wokoło - turystów z tego wszystkiego chyba najmniej!
W sumie fajnie, ze Manhattan jest w kratkę - ułatwia to bardzo orientację w terenie i zrozumienie niektórych tekstów w filmach np spotkamy się na południowym rogu budynku, czy odległość liczona w przecznicach! Ułatwia to jednak poruszanie się po mieście i pewnie nie ma kłopotów z nazwami ulic jak u nas :-)
Od rana jutro dalsze zwiedzanie - tylko za mało czasu na to miasto - tu wszędzie jest ciekawie i jest to oglądać i obserwować po drodze. Nawet wejście do zwykłego sklepu - u nas są max 2 ekspedientka i nudzą się, a tutaj sklep pełen jest sprzedawców i klient nie jest zdany na siebie.
W sklepie Apple np obserwowałem kilka osób siedzących wokół wielkiego stołu - każdy miał przed sobą iPada, na szczycie stołu był duży monitor i sprzedawca z mikrofonem prowadził dla klientów "szkolenie" z obsługi iPada. Super - u nas z tym się nie spotkałam no i jak widać na zdjęciach, sklep był pełen ludzi!