No i nadszedł ten dzień - dla Jacka to aż trzeci maraton w tym roku!!!!!! ma zacięcie :-)
Start był o 8:45 więc musieliśmy być na starcie ok 8 rano. Chcieliśmy aby o 7 rano Janusz podwiózł nas do metra ale dzięki czujności Ewy dowiedzieliśmy się w sobotę wieczorem, że w Toronto, w niedzielę metro jeździ dopiero od 9 rano!!!! Janusz więc podwiózł nas aż do centrum. Przy zjeździe z autostrady do centrum o 8 rano, jeszcze ciemno - ogromny korek. Większość maratończyków jechała samochodami, zamiast jak to było w kwietniu w Paryżu - metrem.
Niestety ale padał deszcz - schroniliśmy się przy wejściu do Hiltona, pod zadaszeniem i Jacek założył niebieski płaszcz p. deszczowy z maratonu w Paryżu. Zrobiłam mu kilka fotek na starcie i gdy ruszyli poszłam University str do Second Coffee na czekoladę.Zadzwoniłam do młodzieży ale nie byli zbyt chętni do rozmowy :-)
Posiedziałam więc 1,5 godziny i poszłam na ok 20 kilometr ale nie udało mi się zobaczyć Jacka - za to znalazła mnie Ewa z Ryszardem. Dzięki ewie Jacek ma kilka fotek zrobionych na trasie. Poszliśmy razem na metę pod nowy ratusz i tam czekaliśmy na Jacka.
No i doczekliśmy się - bałam się, że nie skończy biegu z powodu bólu nogi, ale mój dzielny mąż dał radę!!!!!!
Kanadyjczycy mocno dopingowali wszystkich - prawie każdy miał przy numerze startowym swoje imię więc doping był ułatwiony - tylko z Jacka imieniem było im nieco trudniej.....:-)
Miałam ze sobą komórkę Marysi ale było tak głośno, że jej w ogóle nie słyszałam! W końcu i Marysia i Jacek z trasy jakoś dodzwonili się do mnie :-)
W Torornto oprócz klasycznego maratonu był jednoczesnie półmaraton - start był wspólny i dopiero przed 20 km biegacze rozdzielili się - na mecie głównego maratonu było w sumie ok 4 tys biegaczy. Poza wpadkiem z metrem wszystko ładnie zorganizowane - Jacek mówi, że dużo lepsze i częstsze były punkty z napojami (co ok 2 km) więc nawet odżywki nie były potrzebne.
Jutro z rana, ruszmay do New Yorku!!!!!
Wczoraj Jacek jako typowy, gdański Mors musiał rozpocząć sezon kąpielowy - akurat blisko brzegu spacerowali jacyś Polacy i zszokowani robili zdjęcia.....