Udało się opuścić Limę (prawie 2 godz siedzenia u upale w samolocie do Cusco ze względu na zła pogodę w Cusco). Dotarliśmy taksówką do Salinas czyli pól solnych - z gór płynie strumyk z bardzo słona i ciepła wodą. Woda jest rozprowadzana po małych poletkach (które w rodzinie są dziedziczone) i po odparowaniu można zbierać sól. Taxi przewiozło nas do hotelu w Ollantayambo - gdy auto zatrzymało się, byłam przerażona miejscem do spania ( nie wyglądało zbyt zachęcająco), ale na szczęście po 5 min dotarliśmy do całkiem "europejskiego" hoteliku. Po wczorajszym upale, dzisiaj odrobina wytchnienia - nawet przeprosiliśmy się z pokarmami :-)
Chyba dopadła nas wysokość - ja mam zawroty głowy i szum w uchu (tylko jednym) a Jacek padł z bólu głowy :-(
Jutro inkaskie ruiny i Święta Dolina czyli dzień pełen wrażeń.