dzisiaj pojechaliśmy do pawilonów EXPO po odbiór numeru startowego - jak widać na zdjęciu, kolejki wcale nie było! Ogólnie mało ludzi -za to widać było kręcących się bez celu zwycięzców - po nich widać, że to "starzy" wyjadacze i przyjechali aby zwyciężyć, zebrać kase i dalej na następny maraton. Niestety ale w starcie z Kenijczykami raczej nie mają szans...:-(
Jacka boli noga gdy chodzi (ciekawe, że jak biega to nie boli - taka ciekawostka) więc raczej mało dzis chodziliśmy.
Wreszcie udało się zaliczyć ROM czyli Royal Ontario Museum - jak byłam ostatnio to muzeum było w rozbudowie - teraz pięknie wygląda połączenie nowoczesnego szklanego budynku ze starym, zabytkowym. Nie daliśmy rady zwiedzić całego muzeum (ok 6 mln eksponatów) ale daliśmy radę dinozaurom i sporej części wystawy z epoki Ming.
Oczywiście musieliśmy znowu odwiedzić pobliskie Yorkville i długo szliśmy Yonge Street do Eaton Centre. Po wyjściu (specjalnie czekaliśmy aż zrobi się ciemno) miasto pokazało nam swoje nocne oblicze - pięknie, amarantowo oświetlona wieża CN Tower wyróżnia się na tle miasta. Dzień pełen wrażeń - sporo kilometrów mamy w nogach :-)