Od rana zapowiadała sie piękna pogoda, więc podudka przed świdem gdyż o 7:45 zabrała nas Ewa i pojechaliśmy do jej znajomej. Z Warszawy przyjechała siostra znajomej (Beata) i we trójkę pojechaliśmy autostradą nad wodospad - obowiązkowa wycieczka w Kanadzie.
Auto zostawiliśmy przy Kasynie i pieszo 10 min do wodospadu. Idąc nad sam wodospad, wzdłuż rzeki zostalismy kompletnie zmoczeni - mgiełką wodną - zazdrościliśmy ludziom idącym w żółtych foliowych płaszczach. Nad wodospadem na szczęście za dużo turystów nie było - to nie sezon więc i więcej spokoju i miejsc do fotografowania.
Zdjęć w sumie pstryknęliśmy 275 - jak na 1 dzień chyba całkiem sporo.