Dziasaj piękne słońce więc koniecznie musieliśmy zaliczyć CN Tower - podobno dalej jest najwyższą budowlą świata. Jacek nawet dał radę stanąć na szklanej podłodze !!!!
Od 2011r. można nawet "zawisnąć" podwieszonym na linie na zewnątrz - to jednak już jest jak dla nas extremum!
Widoki, wiadomo - piękne. Była na szczęście fantastyczna pogoda i piękna widoczność - nawet USA było widać!
Po wyjściu z wieży, przeszlismy sie wokół stadionu (w ramach poszukiwania stacji metra) i natrafiliśmy na dobrze nam znanych "koników" czyli handlarzy biletami na mecz. Tłumy szły na stadion - też zastanawialiśmy się nad obejrzeniem meczu ale w końcu stwierdziliśmy, że tylko wynudzilibyśmy się gdyż reguły gry jak wiadomo, dla europejczyka są wielką zagadką!
W końcu udało się znaleźć dobrze ukrytą stacje metra - nie obyło się oczywiście bez zaciągnięcia języka u "tubylców". Tutejsze metro jest dużo mniejsze niż w Londynie czy Paryżu, więc i dużo mniej stacji. Praktycznie są jedynie 2 linie, a dojazd do nich jest autobusami.
Dalej testujemy kawę - na naszej stacji metra (Jane) kawa jest okropna - niby z expresu a cappuccino jednak z proszku - paskudztwo. Do Starbucksa nawet nie wchodzimy bo to kolejne świństwo. Testujemy więc dalej....:-)